O godzinie 10 miało rozpocząć się spotkanie, na które Ministerstwo Obrony Narodowej i Urząd d/s Kombatantów i Osób Represjonowanych zaprosiły powstańców warszawskich. Tematem spotkania ma być tekst apelu pamięci podczas obchodów rocznicy wybuchu powstania. MON nalega, aby podczas uroczystości odczytać tzw. "apel smoleński", powstańcy są przeciw.
Obie strony okopały się na swoich pozycjach i raczej trudno będzie o kompromis. Na dodatek spór stał się - jak w ostatnim czasie modne - sporem stricte politycznym.
Jak sprawa się skończy trudno prorokować. Jednakże znając niezłomnośc ministra Macierewicza nie zdziwiłbym się, gdyby przeforsował swój pomysł, swoją "idee fixe" ostatnich miesięcy. I "apel smoleński" w dniu 1 sierpnia na Powązkach zostanie odczytany. Co skończy się - niestety - kolejną awanturą nad grobami powstańców.
No i znając zamiłowanie PiS do majstrowania przy historii, zwłaszcza tej najnowszej, może sie okazać, że już niedługo bedziemy mieli do czynienia z zupełnie nowym spojrzeniem na - może nie samo powstanie - ale jego uczestników.
Niedawno prominentny poseł PiS użył wobec powstańców określenia "osoby, które brały udział w powstaniu, to nie znaczy że powstańcy". Dodajmy, że dotyczyło to tych powstańców, którzy sprzeciwiają się "apelowi smoleńskiemu". Np. dwojga wiceprzewodniczących Związku Powstańców warszawskich - Zbigniewa Galperyna i Haliny Jędrzejewskiej. Te dwie osoby wypowiadają się oficjalnie w imieniu Związku.
Te nazwiska trzeba zapamiętać. Idę o zakład, że już wkrótce okaże się, że byli co najmniej tajnymi współpracownikami SB.
P.S. A znając zamiłowanie PiS do majstrowania przy historii najnowszej naszego kraju pewnie już niedługo będziemy mówić z jednej strony o powstańcach, którzy stoją po stronie prawdy i Prezesa, a z drugiej o osobach "które tylko brały udział w powstaniu", a dzisiaj stoją tam, gdzie stało ZOMO... o pardon - Waffen SS.
O tempora, o mores...
