Stary Dziadek Stary Dziadek
167
BLOG

Praga po raz drugi (ale nie ostatni)...

Stary Dziadek Stary Dziadek Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Z początkiem lipca znów wybraliśmy się do Pragi. Od styczniowego pobytu minęło już prawie pól roku, wiec nadszedł czas, by zawitać nad Wełtawę po raz drugi.

Mało brakowało, a do Pragi byśmy nie dojechali – a to dzięki firmie „Leo Express”.  Jednak jest to temat na oddzielną opowieść.

Tym razem pobyt był dłuższy i nastawiony na zobaczenie miejsc, które nam umknęły poprzednim razem. Zaczęliśmy od spaceru na Strelecky Ostrov, skąd można podziwiać Pragę z innej, nie mniej ciekawej perspektywy. Następnym punktem była wyprawa na wzgórze Petrin. Po drodze zatrzymaliśmy się chwilę przy pomniku ofiar komunizmu znajdującym się u stóp wzgórza. Wyjazd kolejką na szczyt przypominał wyjazd na Gubałówkę. No i samo wzgórze – z przepięknym różanym ogrodem i widokami zapierającymi oddech w piersi. I wcale nie trzeba wychodzić  na wieżę widokową, by podziwiać panoramę Pragi. Potem spacer wzdłuż „głodowego muru” w kierunku na Strahovsky Klaster. I znów uczta dla oczu – kolejne przepiękne widoki na miasto.

Na Hradczanach byliśmy krótko - upał i tłum ludzi. Zimą było fajniej. Cisza, spokój, nie to, co w szczycie sezonu turystycznego.  Ale średniowieczne wnętrza Katedry św. Wita i św. Jerzego jak zawsze robią wrażenie swoją prostotą i surowością. Na Złotej Uliczce tłok, także szybko uciekliśmy do otaczających zamek ogrodów, gdzie chwilę mogliśmy cieszyć się ciszą i spokojem.

Godne polecenia jest zobaczenie (od dołu i od góry) Nuselskego Mostu. A już widok betonowego tunelu podwieszonego pod mostem, w którym znajduje się trasa metra robi wrażenie. Późniejszy powrót metrem właśnie tym tunelem do centrum odbywał się już w innym nastroju ;-)

Kolejny punkt zwiedzania to wizyta na Jozefovie. Najpierw stary żidovski hrbitov, gdzie można zobaczyć chociażby nagrobek Jehudy Löw ben Bezalela ben Chaima, znany miłośnikom książek Zbigniewa Nienackiego. Spacer wśród liczących kilkaset lat nagrobków robi niesamowite wrażenie. I synagogi – Hiszpańska, Pinkasa, Maiselsa.

Jeszcze tylko wyjście na wieżę na moście Karola, skąd dopiero można zobaczyć tłumy wędrujące mostem ale i ciekawą wystawę wydobytych z dna Wełtawy rzeczy, które pozostawili tam turyści. Potem wizyta na Kampie.

Nie mogło zabraknąć wędrówek urokliwymi uliczkami Starego Miasta, degustacji czeskich przysmaków – bramborovych knedlicków i ovocnych knedlicków, lodów w cieście no i czeskiego piwa. No i obowiązkowy postój przy Orloju.

W niedzielę – na koniec - wizyta w Kościele św. Idziego i msza święta w języku polskim. Jedyna taka w Pradze.

Oczywiście to nie wszystkie atrakcje, jakie było nam dane przeżyć w czasie tego lipcowego, długiego weekendu. Jednak opowiadanie o nich zajęłoby bardzo dużo miejsca. Może innym razem…

Do Pragi na pewno wrócimy. Jesienią, gdy nie będzie tak gorąco i tłumnie. Będzie to też inny wyjazd – już nie nastawiony na poznawanie nowych miejsc, ale na smakowanie tego, co już jest znane.

Jako ilustrację wklejam też teledysk zespołu INXS, jaki grupa nakręciła w 1988 r. właśnie w Pradze.

Nashledanou Praha…

Zobacz galerię zdjęć:

Stary dziadek to brzmi dumnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości